AntyBohaterowie – Dyzma, łotr z krzyża [dzień 6]

Materiał dostępny w formacie PDF – zobacz [PDF]

ŁOTR Z KRZYŻA

Każdy czas ma swoich bohaterów i antybohaterów. Nie inaczej jest w okresie Wielkiego Postu. Szóstą postacią i niewątpliwym czarnym charakterem tego czasu jest… Łotr z krzyża.

O dzisiejszej postaci wiemy niewiele. Najwięcej dowiadujemy się z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 23,33.39-43) oraz znacznie mniej od św. Jana (J 19, 18). Dla ewangelistów, opis stosunku współukrzyżowanych złoczyńców do Jezusa, nie miał większego znaczenia, gdyż znajdowali się w centrum wydarzeń największego misterium w dziejach świata. Czy zatem musimy być skazani na niepowodzenie w naszych rozważaniach? Nie koniecznie…

Kim byli dobry i zły łotr, którzy zginęli tą samą śmiercią, co niewinny Jezus? Zacznijmy od prostych faktów: na krzyż – w świetle rzymskiego prawa – trzeba było sobie zasłużyć. Zatem nie mogli być to pospolici złodzieje czy awanturnicy, których zapewne nie brakowało w tamtym czasie. Musieli być raczej notorycznymi bandytami albo… buntownikami przeciw Imperium Rzymskiemu. Przypomnijmy sobie nasze wczorajsze spotkanie z Barabaszem. Był on kimś w rodzaju partyzanta z żydowskiego ruchu oporu – buntownikiem, który nie może pogodzić się okupacją rzymską. Ewangelista Marek pisze: „Barabasz był uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo” (por. Mk 15,7). Może nasi skazani byli najbliższymi towarzyszami, wspólnikami Barabasza; może należeli do tej grupy pojmanych buntowników, a skoro oskarżyli ich o zabójstwo, to ukrzyżowanie było adekwatną karą? Jeżeli to prawda, to musieli zginąć. W tym przypadku jedno jest pewne – byli winni i sami do tego się przyznali: „My odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki” (Łk 23,41).

Wiemy, że Jezusa ukrzyżowano pomiędzy złoczyńcami. A po której stronie ukrzyżowano skruszonego łotra? Sztuka religijna najczęściej umieszcza go po prawicy Jezusa. Wtóruje temu i tradycja chrześcijańska, dla której prawa strona ukrzyżowania zwyczajowo traktowana jest jako dobra. Ta sama tradycja tylko skruszonemu łotrowi nadała imię Dyzma, tym samym drugiego skazując na historyczną anonimowość.

Skąd znano jego imię? Jego imię pochodzi z pism apokryficznych, tak samo jak wiele zmianek o jego wcześniejszym życiu. I tak np. Święta Rodzina, powracając z Egiptu, została napadnięta przez bandytów, z pomocą przyszedł im Dyzma z bezimiennym kolegą. Wedle inny apokryfów Jezus wraz z Dyzmą i jego bratem Gestasem, byli rówieśnikami i przez jakiś czas wspólnie się wychowywali.

Porzućmy jednak apokryficzne przypuszczenia o wspólnej przeszłości Dyzmy i Jezusa. Trzeba zatem zastanowić się: czy złoczyńcy mogli znać Jezusa wcześniej, niż jedynie z czasu ukrzyżowania? To, że Jezus jest królem, każdy z nich mógł wczytać z tabliczki z podaniem winy, którą Piłat kazał umieścić nad głową Jezusa na krzyżu. Zapewne musieli widzieć się wcześniej, gdy szli razem, we troje, na Golgotę. Skoro mieli razem zostać zabici na krzyżu, to raczej rzymscy żołnierze nie prowadziliby każdego z osobna, lecz łatwiej było eskortować wszystkich na raz. Co wtedy o Jezusie mogli się dowiedzieć skazańcy? Na pewno nie uszło ich uwadze wielkie zainteresowanie tłumu ludzi, którzy nie tylko przyszli popatrzeć, jak prowadzą człowieka na śmierć, lecz którzy płaczą na widok umęczonego Jezusa. Musieli słyszeć lament zawodzących zwolenników Jezusa, jak również krzyki tych, dla których Jezus stał się nikim. „Kim On jest, że budzi takie poruszenie wśród ludzi?” – takie lub podobne pytanie musiało zrodzić się w głowieprzynajmniej jednego z nich.

Jeśli mieli wspólnie zostać ukrzyżowali i byli wspólnie prowadzeni na Golgotę, to znaczy, że ich pierwszy kontakt mógł nastąpić jeszcze wcześniej. Może w nocy z czwartku na piątek współwięźniowie byli osadzenie w sąsiadujących ze sobą celach? Wtedy byłaby okazja do rozmów między nimi, do wzajemnego poznania się i wyjaśnienia sobie najważniejszych kwestii. A może wyjątkowość Jezusa (niecodziennie więzi się przecież „króla żydowskiego”) spowodowała, że trzymano Go osobno?

Czasem ich pierwszego spotkania mógł być prawdopodobnie i poranek Wielkiego Piątku, kiedy to osądzono i skazano Jezusa. Może to było również posiedzenie „sądu Piłata”, który „za jednym zamachem” skazał pozostałych więźniów? Dla Vittorio Messoriego, włoskiego dziennikarza i publicysty, to niemal pewne, gdyż – jego zdaniem – „wyroki śmierci u Rzymian były wykonywane bezzwłocznie, w tym samym dniu, w którym został wydany wyrok”.

Dyzma na miano „dobrego łotra” nie zapracował pobożnym życiem, lecz – jak wiemy z Ewangelii – zaryzykował i w dyskusji ze współukrzyżowanym kolegą, okazał wiarę biorąc Jezusa w obronę. Okazał jeszcze coś bardzo ważnego – pokorę „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42). W tych słowach zawiera prośbę do Jezusa i nadzieję na zbawienie. Nie żąda, aby Jezus uwolnił go czy obiecał mu niebo, lecz pokornie prosi, aby chociaż przez Niego nie został zapomniany.

Zastanawia mnie skąd ta postawa u Dyzmy? Skoro nie znał wcześniej Jezusa, to może postanowił zaryzykować i postawił wszystko na jedną kartę? W perspektywie rychłej śmierci, prośba o życie wieczne, chociaż miała być tylko płonną nadzieją, nie może już pogorszyć i tak beznadziejnej sytuacji. Zagranie va banque w tym przypadku okazało się główną wygraną. Może jednak dla Dyzmy Jezus nie był postacią w pełni anonimową? Może jednak słuchał wieści o cudach i uzdrowieniach Jezusa z Nazaretu? Może kiedyś przez przypadek znalazł się w tłumie słuchających nauk Rabbiego? Przecież karcąc „złego łotra” Dyzma staje w obronie Jezusa, a podkreślając Jego niewinność „On nic złego nie uczynił” (Łk 23, 41) robi to tak, jakby miał swoja opinię nt Jezusa. W takim przypadku kolejne jego słowa: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23, 42) są jego świadomym wyznaniem wiary.

Nie wiemy czy był religijnym człowiekiem i czy rozumiał Królestwo Jezusa, tak samo jak my. Jednak cel osiągnął, do którego i my mamy nadzieję dotrzeć. Pierwszym człowiekiem w raju, po zmartwychwstaniu Jezusa, nie jest Adam, Abraham, Izaak, Jakub czy choćby św. Józef, lecz… nawrócony w ostatniej chwili bandyta z krzyża obok. Nie przyjął chrztu, nie wyznał „jak na spowiedzi” swoich grzechów, nie otrzymał pokuty i nie naprawił popełnionego zła, a jednak został usprawiedliwiony przez samego Jezusa. Przedziwna sytuacja. „Złoczyńcy wchodzą przed nami do królestwa niebieskiego” (por. Mt 21,31). Postawa i słowa Dyzmy z krzyża uczą nas, że to nie pobożność i cnota wiary nas zbawia, ale otwartość i pragnienie Bożego miłosierdzia. Bóg pragnie okazać nam ten dar, gdy my sami jeszcze jesteśmy łotrami.

MODLITWA

Zastanów się, w cichej modlitwie, nad swoją wiarą. Dlaczego wierzysz w Boga? Bo tak cię wychowano? Bo tak trzeba? Bo inni tak robią? Bo styl życia wiary ci odpowiada?

Zapytaj się siebie czy wierzysz w miłość Boga, która jest wstanie wybaczyć całe życiowe zło i, w momencie nawrócenia ostatniego oddechu, obdarzyć człowieka łaską nieba? Czy pragniesz otrzymać taką łaskę? Czy chciałbyś tej łaski również dla kogoś

bliskiego? A dla twojego wroga również? Porozmawiaj dziś z Bogiem o swoje wierze i nie bój się przyznać do słabości.

Pomódl się, aby w chwili różnego rodzaju trudności, porażek, ciężkich chwil, w których będziesz czuł się jak „ukrzyżowany łotr”, aby Bóg dał ci wtedy odwagę spojrzenia na Jezusa i poproszenia o łaskę zbawienia. Proś Boga, aby uczył ciebie stawiać wszystko w wierze na jedną kartę szczególnie, gdy na tej karcie widnieje krzyż Chrystusa.

Módl się więc tą prostą modlitwą Dobrego Łotra: „Jezu, wspomnij, proszę o mnie”. Może nie tytułuj Pana Jezusa nie wiadomo jakimi przydomkami, tylko chodź dziś cały dzień w sercu z tą prostą modlitwą. A On i tobie otworzy niebo.