AntyBohaterowie – Malchus [dzień 2]
Materiał dostępny w formacie PDF – zobacz [PDF]
SPOTKANIE 2. MALCHUS
Każdy czas ma swoich bohaterów i antybohaterów. Nie inaczej jest w okresie Wielkiego Postu. Drugą postacią i niewątpliwym czarnym charakterem tego czasu jest… Malchus. Malchus był tym, kto pojmał Jezusa z ogrodu oliwnego. Znamy go z imienia dzięki św. Janowi, który w Ewangelii zanotował jego imię (J 18,10). Należał on do grupy sług arcykapłana. Trudno jest określić jego rolę: był kimś z jednej strony zaufanym posłańcem, asystentem i osobistym przedstawicielem arcykapłana a z drugiej strony egzekutorem poleceń sanhedrynu. To wyjaśnia, dlaczego znajdował się na czele strażników, którzy przyszli pojmać Jezusa.
Zapewne był obecny na niektórych spotkaniach Wysokiej Rady, a zatem mógł być świadkiem gdy dyskutowano na temat Jezusa, który stanowił poważny problem dla ówczesnych przywódców religijnych. Malchus prawdopodobnie nie znał Jezusa osobiście. Mógł Go przecież spotkać w świątyni jerozolimskiej, mógł Go minąć na ulicy. Tym, co zdaje się potwierdzać tę tezę jest fakt, że Malchus do pojmania Jezusa potrzebował Judasza, gdyż najzwyczajniej w świecie nie umiał Go rozpoznać.
W wielkoczwartkowy wieczór przyszedł do ogrodu w poszukiwaniu Jezusa wraz z innymi, którzy nieśli miecze i pochodnie. Był przekonany, że Jezus jest kolejnym wi- chrzycielem pospólstwa, którego należało szybko pojmany i zabity. Nic dobrego na tych spotkaniach Wysokiej Rady nie mówiono o Jezusie. Był On zagrożeniem dla samej egzystencji Izraela! Podczas próby pojmania, w Ogrodzie Oliwnym, wywiązała się szamotanina, w której – jak pamiętamy – Piotr uderzył mieczem na Malchusa. Ten prawdopodobnie uchylił się przed ciosem w głowę, ale miecz odciął mu ucho, które spadło na ziemię.
To zdarzenie okazało się poważniejsze niż Malchus mógł się spodziewać. Wszystko działo się w zwolnionym tempie, w ogrodzie panowała cisza. Jezus schylił się, podniósł odcięte ucho i umieścił je tam, gdzie było wcześniej. Przeciwnik zaskoczył go… miłosierdziem. Musiało to nieźle zamieszać mu w głowie, zupełnie nie pasowało do tego obrazu Jezusa, który miał do tej pory. To było silniejsze od mieczy i bardziej przemieniające niż polityczna siła. Musiał przemyśleć ponownie wszystko, co do tej pory miał wbite do głowy. Przez następne kilka godzin kotłowało mu się w głowie. Jak mógłby przyłączyć się do tłumu biorącego udział w ukrzyżowaniu tego, który z miłością podszedł do przeciwnika, uzdrawiając jego ucho?
Co się stało z Malchusem? Tego nie wiemy. Jest obrazem wielu, którzy spotkali nie takiego Jezusa, jakiego się spodziewali. Jedne z pism apokryficznych domniemają… jego nawrócenie i przyłączenie się do pierwszej wspólnoty chrześcijan w Jerozolimie. Może dzięki tym wydarzeniom z Getsemani Malchus uzyskał nowy słuch, który pozwolił mu usłyszeć głos Jezusa, który woła do Boga o wybaczenie? A może i był w gronie tych, którym Pan objawił się po zmartwychwstaniu?
Postać Malchusa jest dla nas przykładem, że czasami w naszym życiu, trwamy kulturze, która okazuje się nieprawdziwa, przekazujemy myśli i opinie, które nie są zgodne z rzeczywistością. Żyjemy z dnia na dzień i w pewnym momencie „otwierają się nam oczy” i widzimy nasze życie inaczej. To jest właśnie ten czas, aby przyjść do Jezusa, by On i nam przywrócił zdolność słuchania głosu Boga.
MODLITWA
Żyjemy w czasach dotkniętych przeraźliwą głuchotą duchową. Wokół nas dużo i ciągle mówi się o życiu doczesnym, materialnym, zmysłowym i wciągającym, lecz głos Boga jawi się jako niechciany, niewygodny, niepasujący do całego świata. Jeśli chcemy uleczyć nas i naszych bliźnich z tej przeraźliwej głuchoty, to musimy zwrócić się do Jezusa, bo tylko On może to uczynić. Potrzebujemy dać Mu się dotknąć i prosić: „Panie, spraw abym usłyszał”.
Zapraszam cię do takiej modlitwy – do wołania na wzór Bartymeusza spod Jerycha, natarczywie, bez względu na to, co pomyślą o tobie ludzie naokoło. Proś dziś Boga, aby dał ci usłyszeć Swój głos na modlitwie i aby każde spotkanie z Nim, również w kościele, pomagało tobie słyszeć głos Oblubieńca