AntyBohaterowie – Barabasz [dzień 5]


Materiał dostępny w formacie PDF – zobacz [PDF]


Każdy czas ma swoich bohaterów i antybohaterów. Nie inaczej jest w okresie Wielkiego Postu. Piątą postacią i niewątpliwym czarnym charakterem tego czasu jest… Barabasz.

Prawdopodobnie nie było to jego prawdziwe imię – Barabasz (z hebr. Bar-Abbas) znaczy tyle co „syn ojca”). Brzmi to jak nasze określenie „Jan Kowalski” – nie mówi to nam niczego o człowieku. Nadając sobie to nowe imię, Barabasz chciał zdystansować się od swojej rodziny albo – co bardziej wiarygodne – chciał ją ochronić. Przed czym? Tu małyspoiler: przed zemstą władz za jego działalność. Dlatego warto poznać to kim był i do czego zmierzał, aby go lepiej zrozumieć.

Ewangeliści są zgodni, co do Barabasza – był żydowskim bandytą, pojmanym i uwięzionym przez Rzymian. Dla św. Jana: „Barabasz był zbrodniarzem” (J 18,40). Św. Łukasz i św. Marek zgodnie stwierdzają, że „Był on wtrącony do więzienia, wraz z innymi buntownikami, za jakiś rozruch powstały w mieście, w wyniku którego popełniono zabójstwo” (por. Łk 23,19 i Mk 15,7).

Jest niemal pewne, że Barabasz nie był zwykłym rzezimieszkiem, złodziejem czy naciągaczem, lecz kimś kogo moglibyśmy określić mianem „grubej ryby”. Łukaszowa i markowa wzmianka o pojmaniu Barabasza wraz z innymi buntownikami, każe nam sądzić, że Barabasz należał do żydowskiego ruchu oporu, w którym walczył o wyzwolenie Izraela spod niewoli Imperium Rzymskiego. To też tłumaczy, dlaczego ludzie woleli wybrać niego niż Jezusa – działania Barabasza dawało nadzieję na odzyskanie wolności, zaś postawa i nauka Jezusa takiego rezultatu nie obiecywały, a przynajmniej ludzie tego nie rozumieli i nie dostrzegali. Barabasz był zatem partyzantem, a może nawet kimś w rodzaju dowódcy oddziału? Święty Mateusz określa Barabasza jako „znacznego więźnia” (Mt 27,16), co uwiarygadnia tę przesłankę. Zatem był dla Rzymian kimś niebezpiecznym, gdyż organizował ataki na rzymskie partole, na więzienia i posterunki, kimś kto destabilizował

kruchy pokój w regionie i kto mógł wzniecić powstanie całego ludu Izraela, która zapewne przerodziłaby się w kolejną wojnę.

Ale czy Barabasz był mordercą? Dla Łukasza to oczywiste: „Był on wtrącony do więzienia za zabójstwo”(zob. Łk 23,19), lecz zapis Ewangelii wg św. Marka każe nam zwątpić:

„Barabasz był uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo” (por.Mk 15,7). Marek nie wie, kto zabił – Barabasz czy ktoś inny. Nie wiemy też czy było to

morderstwo z premedytacją czy śmierć przypadkowa. O taką nie trudno podczas szamotaniny. Barabasz, wraz z innymi partyzantami, został pojmany i ma zostać skazany na śmierć. Było to oczywiste dla nich, jak i dla rzymskiego prawa. Rzymianie traktowali buntowników jako bandytów i krzyżowali ich w miejscu zbrodni lub przy ruchliwych drogach jako ostrzeżenie dla innych.

Barabasza poznajemy dopiero w scenie sądu Jezusa przez Piłata. Namiestnik Rzymu zwykł okazywać łaskę podbitemu ludowi i w ważniejsze święta ogłaszał amnestię dla jednego więźnia. Czy wybierał go tłum ludzi czy on sam? Może tym razem zrobił wyjątek, przez który chciał uspokoić swoje sumienie nim ostatecznie „umył ręce” kończąc sąd nad „Królem Żydowskim”? W efekcie Barabasz jest postacią, której życie jest ważniejsze od wędrownego kaznodziei z Nazaretu. Z perspektywy chrześcijańskiej, okrzyk tłumu: „uwolnij nam Barabasza”, odczytujemy jako irracjonalne zachowanie ludzi, którzy zmanipulowani zostali przez faryzeuszy, by żądanie śmierci Chrystusa stało się faktem. Może jednak nie było tak, jak ukazują to filmy pasyjne (np. „Pasja” reż. Mel Gibson czy „Zmartwychwstały” reż. Kevin Reynolds), lecz tłum ludzi był przypadkowy a ich wołanie za Barabaszem było oznaką ich patriotycznych pragnień o wolności? Na to zdaje się zwracać naszą uwagę papież Benedykt XVI w drugiej części Jezusa z Nazaretu, w której pisze: „Barabasz jest swoistą postacią mesjańską; w propozycji paschalnej stają naprzeciw siebie dwie interpretacje nadziei mesjańskiej”. Izrael spragniony jest wolności, a Barabasz próbował te pragnienie zaspokoić. Taki cel przyświecał również Jezusowi, lecz wysłużona przez Niego na krzyżu wolność, dokonała się w innym wymiarze. Lud oczekiwał wolności w życiu doczesnym, zaś Jezus zapewnił ją w życiu wiecznym. Dlatego obaj, Jezus i Barabasz, są dla Benedykta XVI symbolami mesjanizmu. Dla ludu cenniejszy okazał się mesjanizm miecza i przemocy, niż mesjanizm krzyża.

Nurtuje mnie pytanie: czy Barabasz poznał Jezusa dopiero w Wielki Piątek, czy mógł go znać wcześniej? Ewangelie skłaniają się ku pierwszej opcji i takie też jest nasze przeczucie. A może jednak się znali a nawet ze sobą rozmawiali? Tak przynajmniej twierdzi Robert Young w swoim włosko-amerykańskim mini serialu „Barabasz”, Wg niego tytułowy bohater obserwował działania Jezusa, był nawet w tłumie Jego słuchaczy, lecz nie uwierzył, że jest on Mesjaszem. Mesjasz ma być wojownikiem o swój lud a nie wędrownym rabbim. Nawet pogłoski o zmartwychwstaniu Jezusa nie przekonują go do zmiany zadania o Nazarejczyku.

W wielu filmach Barabasz często przedstawiany jest jako szaleniec, człowiek obłą-kany i wcielenie zła. Przypisuje mu się także wiele negatywnych cech, jak choćby ateizm, sceptycyzm czy gwałtowność. Lecz kinematografia potrafiła również zastanowić się nad tą postacią i spróbować pokazać inne jego oblicze. I tak np. w filmie brytyjskiego reżysera Jamesa Sloana z 1935 r. Barabasz poznaje Jezusa dopiero w scena ukrzyżowania, kiedy poszedł zobaczyć śmierć tego, dzięki któremu zachował swoje życie. To spowodowało, że zmienił swoje życie i wrócił do rodzinnego domu. Co się z nim dalej stało? Tego już nie

wiemy. Lecz próbę odpowiedzi na to pytanie zaproponował amerykańskie reżyser Richarda Fleischera, w filmie z 1960 r. Tytułowy Barabasz, grany przez Anthony`iego Quinn`a, przebywa długą i bolesną drogę nawrócenia, gdy uświadamia sobie, że żyje dzięki śmierci Jezusa z Nazaretu. Ostatnie jego słowa: „Powierzam się w Twoje ręce, Panie”, na moment przed śmiercią na krzyżu w Rzymie, ukazują jego wiarę. Inną wizję życia Bara-

basza, po odzyskaniu wolności, prezentuje szwedzki pisarz Pär Lagerkvist w dziele Barabasz z 1950 r. Wg autora Barabasz nie skończył ze złym życiem i również ponosi karę śmierć. Dla niego Barabasz nigdy się nie zmienił, a wyrwanie się z rąk śmierci, było tylko chwilową ucieczką. Również odwołanie się do biblijnych apokryfów nie pozwala nam na jednoznaczne wskazanie choćby domniemanej drogi Barabasza i jego życia po wydarzeniach Wielkiego Piątku.

Barabasz jest postacią niewątpliwie negatywną na kartach Biblii, lecz jednocześnie przesadnie i – wydaje się – bezpodstawnie zdemonizowaną. Możemy dostrzec w nim człowieka, który był odpowiedzią na pragnienia okupowanego Izraela – kimś, kto ma odwagę nie być biernym, lecz sprzeciwić się narzuconej siłą rzeczywistości.

Dla mnie osobiście nie był ateistą. Pragnął, jak inni współbracia, przyjścia Mesjasza-wyzwoliciela, lecz opóźnianie się Jego przyjścia pociągnęło Barabasza do przygotowania

Jemu drogi – ludzi gotowych do walki z Rzymem. Nie był on wzorem do naśladowania, bo dobre intencje nie wybielają śladów krwi, a cel nie uświęca środków. W świetle wydarzeń paschalnych, które rozgrywały się wokół niego, Barabasz nie dostrzegł nadziei, na którą wyczekiwał. Pójście w swoją stronę spowodowało, że zapamiętaliśmy go jako

antybohatera Wielkiego Tygodnia ale również jako człowieka, który doświadczył łaski Boga, lecz chyba z niej nie skorzystał.

MODLITWA

Dziś w modlitwie wspomnij na te chwile w swoim życiu, w których popadłeś w tarapaty, kiedy za to, co robiłeś, zostałeś osądzony i skazany. Każdy z nas nosi w pamięci takie wydarzenia, w których chcieliśmy dobrze a wyszło na odwrót.

Proszę, spróbuj dostrzec tam obecność Jezusa, który celowo tam był, by je pokrzyżować. Wydaje się to niezrozumiałe, lecz czasami Bóg nie pozwala, by nasze plany i oczekiwania się ziściły, bo wie do czego one mogą doprowadzić i chce oszczędzić nam i innym cierpienia. Bo tylko Bóg zna przyszłość i nie chce, by nasze dobre intencje brukowały drogę do piekła. Dostrzeż Boga w nich i podziękuj za całą Jego opiekę nad tobą. Podziękuj za to kim jesteś, za to gdzie jesteś i co teraz doświadczasz. Okaż Jemu wdzięczność, bo z niej rodzi się zaufanie, a ono ożywia wiarę.