AntyBohaterowie – Arcykapłan [dzień 3]

Materiał dostępny w formacie PDF – zobacz [PDF]

ARCYKAPŁAN 

Każdy czas ma swoich bohaterów i antybohaterów. Nie inaczej jest w okresie Wiel- 

kiego Postu. Trzecią postacią i niewątpliwym czarnym charakterem tego czasu jest… arcykapłan. 

W poranek Wielkiego Piątku Jezusa postawiono wobec Wysokiej Rady, w skład której wchodzili: „starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie” (Mt 26,57; Łk 22,66). Przecież wg Tory urząd arcykapłana mogła pełnić tylko jedna osoba i również tylko jednego arcykapłana zatwierdził rzymski prokurator Waleriusz Gratus w 18 r. n.e. Skąd więc pozostali? Faktycznie urząd arcykapłana pełniła jedna osoba. Praktycznie jednak tytuł arcykapłana przysługiwał też innym osobom, tym, które wcześniej pełniły ten urząd. Poprzednikiem Kajfasza był jego teść Annasz. 

Bezpośrednio po zatrzymaniu w Getsemani, Jezus eskortowany jest do pałacu arcykapłana. Zatem do którego z nich? W chwili procesu Jezusa urząd ten pełnił Kajfasz (zob. 

Mt 26,3). Annasz był eks-arcykapłanem, lecz wiąż jedną z najbardziej wpływowych i poważanych osobistości swoich czasów, który dzięki znacznym bogactwem zapewnił sobie posłuch a swojej rodzinie szacunek. Można podejrzewać, że faktyczną władzę w Sanhedrynie sprawował wciąż Annasz. Według św. Jana on to jako pierwszy, przed rozpoczęciem formalnej rozprawy, przesłuchiwał Jezusa w swoim domu (J 18,12-13.24). Pozostali ewangeliści nie odnotowali tego faktu, lecz z ogrodu oliwnego przenoszą dalszą akcję do pałacu Kajfasza (Mt 26, 57; Mk 14,53). 

Zdaniem wielu historyków w pałacu Annasza odbyło się pierwsze przesłuchanie pojmanego, zaś on sam odegrał istotną rolę w procesie Jezusa z Nazaretu. Dlaczego tak się zaangażował? Bo znał Jezusa w młodości. Przypomnij sobie scenę odnalezienie Jezusa w Świątyni, w której to Maryja i Józef dostrzegli Go, gdy „siedział między nauczycielami, 

przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni 

bystrością Jego umysłu i odpowiedziami” (Łk 2,46-47). Być może i w gronie tych zadziwionych mądrością dwunastoletniego Jezusa był i Annasz, który wtedy pełnił rolę arcykapłana (6-15 r. n.e.)? Być może wtedy widział w Nim nadzieję dla wiary Izraela, powiew łaski Jahwe, lecz po latach, na procesie, widzi w Nim… tylko zagrożenie. 

Czemu miał służyć przystanek u Annasza? Odpowiedź jest prosta. Spisek na życie 

Jezusa był już ukartowany i wszystko było gotowe, lecz… brakowało oskarżonego. Pojmanie Jezusa wprowadza w ruch całą machinę intrygi. Faryzeusze i uczeni w Piśmie byli tak zaaferowani, że byli gotowi nawet w nocy przeprowadzić proces, by – oddawszy Jezusa w ręce Rzymian jako buntownika – skazać Go „rękami bezbożnych” na śmierć. Lecz to wymagało czasu. Pojmano Jezusa późnym wieczorem, a zatem członkowie Wysokiej Rady byli rozproszeni – każdy w swoim domu i prawdopodobnie niektórzy już spali. Trzeba było ich obudzić i sprowadzić na miejsce posiedzenia, a to wymagało czasu. Najwyraźniej nie stanowiło to jednak problemu. 

I tu, w naszym „międzyczasie” na scenę wkracza doświadczony poprzedni arcykapłan Annasz. Próbował wydobyć z Jezusa zeznania potrzebne na posiedzenie Rady: przyznanie się do win, wydanie towarzyszy i być może oczekiwał publicznej prostracji. W każdym razie w nocy z czwartku na piątek rozpoczyna się posiedzenie Wysokiej Rady. 

Następnie Jezus został zaprowadzony do pałacu Kajfasza, gdzie odbędzie się sąd 

nad Jezusem (Mk 14,53). Według janowej ewangelii, to Kajfasz był pomysłodawcą zabójstwa Jezusa, zaś powodem podjęcia tej decyzji było wzrastający podziw dla Jezusa, po wskrzeszeniu Łazarza (J 11,45-53). 

Czy aby chodziło tylko o popularność Nazarejczyka wśród ludzi? Odpowiedź na to pytanie odnajdujemy w słowach Gamaliela – faryzeusza i członka Sanhedrynu, którzy po zmartwychwstaniu Jezusa próbowali „uciszyć” Apostołów: „Pewien faryzeusz, imieniem 

Gamaliel, zabrał głos w Radzie: «Mężowie izraelscy – przemówił do nich – zastanówcie się dobrze, co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi, został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Więc i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem»” (Dz 5,34-39; zob. Dz 5,17-42). W czasach Jezusa było wielu ludzi, którzy przemierzali dzisiejszą Palestynę ze swoimi uczniami, uzdrawiali chorych, dokonywali cudów, zapowiadali koniec świata i oczywiście mienili się mesjaszem. Do tego grona należeli m.in. Szymon Mag czy Bar Kochba. Szczególnym okresem nasilenia się ich działalności był 

I w. n.e. Pobudzali w ludzie nadzieje na wyzwolenie, nawoływali do sprzeciwu wobec pogan, czym narażali na zerwanie kruchego i tak pokoju w okupowanym kraju. Swoimi naukami podważali również pozycję faryzeuszów i uczonych w Piśmie, czym zyskiwali uznanie u swoich słuchaczy. Po czym – jak stwierdza Gamaliel – umierali, uczniowie się rozpraszali a ślad po nich ginął. Skutkiem tego była rosnąca apatia i obojętność na sprawy mesjańskie, gdyż pobudzane co chwile nadziei na religijne wyzwolenie. rozwiewały się jak nocne marzenia. 

Wobec tego próbowali interweniować faryzeusze. W Jezusie nie dostrzegali nikogo 

innego, jak kolejnego wichrzyciela, który nie różnił się dla nich od innych „pseudomesjaszy”. Z perspektywy Sanhedrynu rosnąca popularność Jezusa, powiązana z novum głoszonych przez Niego nauk, mogła doprowadzić do tego samego, co wcześniej. W takiej perspektywie Sanhedryn pełnił funkcję „policji religijnej”, która miała za zadanie nie dopuścić do tego, by lud ponownie dał się porwać ułudzie wolności i… znów został porzucony. 

Nocne posiedzenie sądowe Sanhedrynu samo w sobie musi zastanawiać, chociaż w Starym Testamencie nie ma jednak zakazu nocnych posiedzeń sądu. Skąd zatem ten pośpiech? Z jednej strony winne temu jest zbliżające się święto Paschy. Zatem nad całym sądem znajduje się presja czasu, bo nie wolno nikogo sądzić a tym bardziej skazać na śmierć podczas święta. Z drugiej strony członkowie Rady bali się zwolenników Jezusa, gdyż nie dałoby się zbyt długo utrzymać w tajemnicy Jego pojmania a tłum mógłby nawet siłą wedrzeć się i go uwolnić. Dlatego działania są szybkie i zdecydowane. 

Sam proces sądowy był już prawną farsą. Jezusa oskarżono o „zwodzenie ludu”, zaś głównym „dowodem” w sprawie było bluźnierstwo Jezusa: „Najwyższy kapłan zapytał Go: 

«Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?» Jezus odpowiedział: «Ja jestem» Wówczas 

najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: «Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? 

Słyszeliście bluźnierstwo. Cóż wam się zdaje?» Oni zaś wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci” (Mk 14,61-64). Dalsze losy Jezusa są już nam znane. 

Wyrok wydany przez Kajfasza był stronniczy, pogwałcił wartość prawa i wydał na śmierć człowieka, który na to nie zasłużył. Co dyktowało Kajfaszem, ale i jego teściem Annaszem, że z taką zaciekłością doprowadzili proces Jezusa do końca a potem z determinacją zaprowadzili Go na krzyż? To był strach. Strach przed tym, że Jezus może okazać się prawdziwym Mesjaszem, że oni Go nie poznali, wyśmiali i odrzucili. 

Nie takiego Mesjasza oczekiwali, który kładzie głowę pod topór, lecz który jest rewolucjonistą Bożym, pod sztandarem którego Izrael znów stanie się sławny i wielki, bo Bóg jest z nimi. Kajfasz, jak i zapewne pozostali faryzeusze i uczeni w Piśmie, bali się Jezusa, bo On znał ich serca i piętnował obłudę warg. 

Skazanie Jezusa było także walką o utrzymanie dotychczasowego status quo, które mogło lec w gruzach, gdyby Jezus – jak sądzili – doszedł do władzy. Nie taki był cel działalności Jezusa, lecz Kajfasz i Annasz, próbując przeszkodzić Jezusowi, tak naprawdę pomogli Jemu zrealizować plan zbawienia, w którym również i oni… mają swoje miejsce. 

MODLITWA 

Dziś, proszę, pomódl się za tych wszystkich napotkanych w swoim życiu ludzi, których osąd na twój temat, wyrządził ci krzywdę. 

Pomódl się za ludzi, którzy jawnie ciebie oskarżyli o coś, czego nie popełniłeś, a ty nawet nie mogłeś się obronić. Pomódl się o łaskę, abyś mógł im wybaczyć. Wspomnij także na Kajfasza, który w tobie sądzi innych ludzi, kiedy szczególnie wydajesz wyrok taką samą miarą, jaką ktoś wobec ciebie zawinił.  Na koniec przebacz sam sobie, że są takie chwile, że i samego siebie nie oszczędzasz i sam siebie osądzasz, skazuje i potępiasz. 

Uwolnijmy dzisiaj serca od złej mowy i złego myślenia.