Zaduszki 2017

„ZADUSZKI 2017”

W Oratorium Towarzystwa Salezjańskiego Rodzina Miłości Miłosiernej Apostolatu Chorych organizuje „ZADUSZKI”, aby modlić się za wszystkich zmarłych Apostolatu Chorych. Podczas wspólnej modlitwy wyczytana jest lista imion i nazwisk zmarłych osób. Po nabożeństwie wypominkowym jest odprawiana Msza św. Następnie gromadzimy się w kawiarence, by wspólnie wspominać o bliskich zmarłych naszym sercom. Wspominając naszych bliskich, pamiętamy również o zasłużonych dla naszej Ojczyzny. Przed dniem Niepodległości jest sposobna okazja do refleksji nad darem wolności. Oddając hołd naszym bohaterom słuchamy poezję wraz ze śpiewem piosenek patriotycznych.

Sobota, 11 XI – jesienny, chłodny dzień i jednocześnie Narodowe Święto Niepodległości, które obchodziliśmy nieco inaczej, chociaż na pewno czuć było ducha patriotyzmu, i co ważniejsze zwykłą ludzką życzliwość i zwykłe ludzkie zachowanie, o które przecież walczyli nasi przodkowie.

Spotkaliśmy się rano, Eszter – wolontariuszka z Węgier będąca na wymianie w Polsce, Kuba i ja – Weronika, żeby pojechać po Kacpra. Wiedzieliśmy wcześniej, że jest niewidomy, ale nie przejmowaliśmy się tym, bo niby, czym można się stresować w takiej sytuacji? 20-minutotwą wyprawą komunikacją miejską?

Czekając pod drzwiami na Kacpra już była wesoła atmosfera, ponieważ opowiadał nam, jak się stresował spotkaniem z nami, czyżbyśmy byli tacy straszni? (Na szczęście okazało się, że straszni wcale nie jesteśmy). Wzięłam go pod rękę i poszliśmy na przystanek. Po drodze opowiadał nam o swoich studiach, nowinkach w świecie techniki i swoich dziecięcych marzeniach. Jest bardzo uprzejmą i pozytywną gadułą.

Na różaniec zdążyliśmy 2 minuty przed czasem. Eszter i Kuba poszli szybciej do kawiarenki, żeby pomóc nakryć stały i rozłożyć poczęstunek. Na Mszę świętą Kacpra zostawiłam w bardziej „doświadczonych rękach” jego znajomych. Pani Ela zaprowadziła mnie do kawiarenki. Po Eucharystii salka wypełniła się osobami starszymi i mniej sprawnymi ruchowo.

Tu kawy, tam herbaty, a jeszcze gdzieś indziej trzeba dołożyć ciasta, ale było to bardzo uprzejme zamieszanie. Wszyscy mieli obraz wdzięczności namalowany na twarzy, jakbyśmy byli aniołami, a nie ludźmi. Z radia puszczono muzykę patriotyczną, wszyscy razem śpiewali, a nawet Eszter dostała kartkę z przetłumaczonymi tekstami. Pieśni ściszono i wybrane wcześniej osoby, czytały na głos polskie wiersze patriotyczne. W głębi naszych serc poczuliśmy niezwykłość tej chwili i tego dnia. Nastąpiła również nieco niezręczna dla nas chwila pochwał, ponieważ to nas chwalono. Byliśmy czerwoni i przejęci, ale udało nam się opowiedzieć trochę o tym, co robimy i jacy jesteśmy. Dostaliśmy brawa, jakbyśmy byli ewenementami natury, a Eszter nawet została wyściskana przez jedną Panią, choć niewiele z tego rozumiała – było jej miło. Jakby tego było mało dostaliśmy obrazki ze świętymi, medaliki i książkę. Życzliwość ludzka nie znała tam granic.

Odprowadzając Kacpra do domu rozmawialiśmy o minionym dniu i było nam niezręcznie, choć bardzo miło. Teraz znajomi Kacpra byli naszymi znajomymi, a starsze od nas osoby nie były już paniami i panami, tylko (nie)zwykłą Elą czy Krystyną. To piękne i budujące, że samotni ludzi chcą się spotykać, nie są wtedy już tacy sami na tym świecie, chociaż oni wiedzą, że zawsze jest przy nas „KTOŚ Z GÓRY”.

To piękne, że czyta się poezję i chce obcować ze sztuką, a nie traktuje się jej, jak czegoś dla kosmitów. To piękne, że zawiera się nowe znajomości i poznaje wartościowych ludzi, że wiek nie ma znaczenia. To piękne, że pamięta się o dniu, w którym odzyskaliśmy niepodległość, odzyskaliśmy wolność, dzięki której takie miejsca funkcjonują, a ludzie są dla siebie ludźmi. Do takich wniosków doszliśmy, wracając do domów, to znaczy, że dzień był udany, bo zaowocował.

W. Sz.